czekoladowe crȇpes z nadzieniem miętowym z gorzką czekoladą podane z bitą śmietaną, polewą i wiórkami białej czeko
chocolate crȇpes with mint-dark chocolate filling served with whipped cream, choc. topping n grated white chocolate
CZEKOLADOWE CRÊPES (na 3 porcje - mam małą patelnię, średnica dna: 20 cm i wyszło mi 9 naleśników)
Składniki: 100g mąki
1 szklanka mleka 2%
2 jajka
1/5 szklanki wody
1 łyżka oleju
1 łyżka cukru
1 łyżka kakao
szczypta soli
Przygotowanie: Wszystkie składniki miksuję razem na jednolitą masę, odstawiam na ok. 10 minut. W międzyczasie rozgrzewam patelnię i natłuszczam pędzelkiem (ja teflon posmarowałam tylko na samym początku i wszystkie odwracały się bez problemu). Wylewam po 1 małej chochelce masy i smażę na niewielkim ogniu. Crepes powinny być cieniutkie, ale należy uważać, aby ich nie spalić. Odwracać można, gdy brzegi są lekko zeschnięte i odrywają się same od patelni :) Powtarzam do wykorzystania całej masy.
NADZIENIE MIĘTOWE (podaję ilość na 3 naleśniki, czyli 1 porcję)
Składniki: 1 średni banan
1 łyżka mrożonego szpinaku (lub więcej w zależności od intensywności koloru)
1/3 szklanki śmietany kremówki
1/2 - 1 łyżeczka ekstraktu miętowego (wg. upodobań. Estrakt jest trudno dostępny w Polsce, ale z kropelkami miętowymi Herbapolu wyjdzie idealnie - szukajcie w aptece)
1+ kostka gorzkiej czekolady
Wykonanie: Banana, szpinak i ekstrakt łączę przy pomocy blendera (Jeśli go nie masz nie ma problemu - rozmiażdż banan widelcem i dokładnie wymieszaj papkę z pozostałymi składnikami). Czekoladę kroję na drobne kawałeczki, dodaję do masy. Smaruję nadzieniem połowę każdego crepe, składam. Smacznego!
/Uwagi Panny L.:
Crȇpes to rodzaj bardzo cienkich naleśników, charakterystyczny dla francuskich naleśnikarmi - crȇperie. W Francji ten rodzaj naleśnika jest szeroko rozpowszechniony i uważany nawet za jedną z potraw narodowych. Najbardziej znane to tzw. crȇpe suzette, podawane z sosem suzette (karmelizowany cukier i masło, sok pomarańczowy, skórka cytrynowa, Grand Marnier lub Curaçao), ale nie mniejszą sławą cieszą się też podawane z cukrem pudrem, kremem lub owocami.
Zauważyłam, że wiele osób nie przepada za połączeniem mięty z czekoladą - muszę przyznać, że również należałam zawsze do jego oponentów i pokochałam je właściwie dopiero w tym roku, za sprawą lodów o tym smaku. Swoim kremem chciałam odtworzyć tamten efekt słodkiego orzeźwienia, idealny na upalny dzień. Wielbicieli innych smaków zapewniam - każde słodkie lub owocowe nadzienie będzie się idealnie nadawać :) /
Is anyone interested in this recipe in English? :)
wow wow wow <3 aż brak mi słów :)
OdpowiedzUsuńco to crepes ?
OdpowiedzUsuńprze-śli-czne! co prawda nie lubię mięty, ale na takie pyszne śniadanko i tak bym się skusiła, świetne wygląda ♥
OdpowiedzUsuńMyślę, że było pyszne, a nawet wiem, że było, musiało być. Musiało po prostu coś takiego być pyszne.
OdpowiedzUsuńM.
Anonimowy crepes to po francusku naleśnik.
OdpowiedzUsuńo rany, ja też się chcę tak rozpieszczać!!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Monika
www.bentopopolsku.blogspot.com
ślinka mi cieknie na laptopa :P
OdpowiedzUsuńczekolada + mięta = <3
OdpowiedzUsuńCudne śniadanie!! ;D
Cudownie wygląda! <3
OdpowiedzUsuńO matko, cudo! Czekam z niecierpliwością na przepis :)
OdpowiedzUsuńnie jadam czekolady, ale nie zmienia to faktu, że te naleśniki wyglądają na niezwykłe <3
OdpowiedzUsuńMmmm, chętnie bym się na takie skusiła :) Telepatia z tymi naleśnikami ;)? Co jutro robimy? ;p
OdpowiedzUsuńThey look absolutely delicious and the picture is gorgeous!
OdpowiedzUsuńNie lubię mięty w połączeniu z czekoladą, ale kto by się tym przejmował widząc takie wspaniałości? ;)
OdpowiedzUsuńNie lubię połączenia czekolady z miętą. Pół życia zastanawiam się kto je wymyślił ;)
OdpowiedzUsuńAle czekam na przepis, same naleśniki na pewno w jakiś sposób wykorzystam ;)
smakowicie wygląda :)
OdpowiedzUsuńmmm pysznie ;p muszę kiedyś przyrządzić
OdpowiedzUsuńWyśmienicie się prezentują;)a to nadzienie miętowo-czekoladowe...na pewno nie banalne w smaku,pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAh! to jest po prostu arcydzieło, do tego moje ulubione połączenie czekolada+mięta. Po prostu śniadanie mistrzów!
OdpowiedzUsuńdziewczyno, ty zjadasz przemysłowe ilości bananów!!!:))) zazdroszczę ci troszkę, bo z racji tego że mój luby nie jada tego owocu - ja ograniczyłam również jego spożycie...
OdpowiedzUsuńGenialny przepis, i to nadzienie... Dużo u Ciebie tych bananów. ;)
OdpowiedzUsuńMarzą mi się takie właśnie naleśniki! Muszę pomyśleć o przeprowadzce!
OdpowiedzUsuńjejku, ale pyszności :-) czekolada, banan, mieta = pycha
OdpowiedzUsuńczy ty byłaś kiedyś na diecie i czy liczysz aktualnie kalorie? nie wiem dlaczego, ale wydaje mi się, że takie skrupulatne odmierzanie każdego składnika wiąże się z dokładnym liczeniem kaloryczności danego posiłku. być może moje spostrzeżenia są mylne, ale zastanawiam się nad tym i byłabym wdzięczna za odpowiedź.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie, magda
cudo na talerzu! koniecznie do wypróbowania
OdpowiedzUsuń@ Anonimowy 1 przy przepisie opisałam co to crepes, polecam lekturę :)
OdpowiedzUsuń@ goh. właściwie kiedyś wcale nie jadłam bananów, zaczęłam dopiero w maju i od tej pory staram się z rana zjeść przynajmniej jednego banana :) Używam go jako zamiennika cukru (tak jak tutaj) - daje naturalną, bananową słodycz. W wypiekach wegańskich rozmiażdżony banan jest zamiennikiem jajka, a w owsiankach nadaje gęstości. W sumie tak, stałam się fanką bananów i zawsze mam banana w domu :) Teraz to sobie nie wyobrażam całkowitego ich odrzucenia, dlatego w pewnym sensie rozumiem bananową zazdrość ^^
@ Kamila Tak się właśnie zastanawiałam, że najpierw chciałaś, a teraz cisza :P
@ Anonimowy 2 Nie, nie liczę. Nie mam potrzeby szacowania kaloryczności i przechodzenia na dietę, jestem ze swojego wyglądu całkowicie zadowolona - bo rozumiem, że do tego pijesz swoim komentarzem. Właściwie nie odmierzam też skrupulatnie składników gotując, ale gdy publikuję przepis staram się być dokładna - pisząc 'wrzuć jajko, mąkę i mleko' instrukcja nie byłby dla nikogo przydatna w zrobieniu naleśników. Sądzę też, że osoby które ewentualnie wzorują się na moich przepisach również wprowadzają własne minimalne poprawki, każdy ma własne smaki i zgodnie z nimi gotuje ;)
Bardzo wszystkim dziękuję! Staram się odpowiadać na Wasze komentarze i odwiedzać blogi, ale nie zawsze czas mi na to pozwala. Jednakże każde miłe słowo bardzo cieszy :) Pozdrawiam cieplutko! :)
a jak to się stało że tu pierwszy raz trafiłam? ;) Jak tu ślicznie i pysznie! Będę zaglądać częściej.. na pewno :)
OdpowiedzUsuńwow
OdpowiedzUsuńi love it!
a czy użyte tu kakao to kakao naturalne czy takie rozpuszczalne?
OdpowiedzUsuńz góry dziękuję za odpowiedź
k.z.
O tak... orgazmiczne śniadanie :D
OdpowiedzUsuńrobiłam już kilka razy, zawsze wychodzą. pyszne!
OdpowiedzUsuńwygląda znakomicie:)
OdpowiedzUsuńzapraszam na:http://fourfunnysisters.blogspot.com/
obserwuję i liczę na to samo:)
Muszę zrobić ! Koniecznie ;)
OdpowiedzUsuń